Parafia Jastrzębie

Co znaczy „uzyskać odpust”? (artykuł z serii „Nie tylko dla dzieci”)

Wyobraźmy sobie taką przygodę.

Tatuś kiedyś powiedział:
– Jeżeli będziesz pilnym uczniem i pani nauczycielka w szkole cię pochwali za pilność, to na końcu roku szkolnego kupię ci rower. Tylko żeby nie było ani jednej skargi na twoje lenistwo!

I tatuś przykleił na mojej półce z książkami wycięte z gazety zdjęcie roweru. Aż podskoczyłem z radości, ale tatuś mnie uspokoił:
– Jeszcze nie skacz, poczekaj z podskokami do końca roku szkolnego, bo jeszcze nic nie wiadomo.

Obietnica ładna. Wszystko było w porządku. Ale tylko przez dwa miesiące, bo po co ta nieszczęsna wywiadówka! Tatuś przed chwilą z niej wrócił i już wszystko wie, bo pani mu powiedziała. Teraz siedzi smutny, nic nie mówi, patrzy w ścianę, jakby do niczego mu się nie śpieszyło. W ręce trzyma zmięte zdjęcie roweru z mojej półki. Mamusia chyba jakaś chora, może ma katar, bo oczy ma zaczerwienione, a przy niej leży chusteczka. W domu cisza. Ja też nic nie robię. Nie wiem dlaczego, ale nie da się nic robić...

Już tego nie wytrzymam! Tak nie może być! To jasne, że o rowerze nie ma już co marzyć, w końcu mam nogi i chodzić potrafię. To nawet nie o ten rower chodzi, tylko o tę straszną ciszę. Mamusia chciała coś powiedzieć, ale się rozpłakała. I to wszystko przeze mnie! Ja chyba zwariuję! Albo nie! Lepiej będzie wymyślić coś mądrego. Już wiem: jeśli potrafiłem rodziców zasmucić, to chyba potrafię ich też pocieszyć, przeprosić. Nie wiem, jak się to robi, ale spróbuję, muszę to zrobić...

Co było dalej? Postąpiłem jak bohater. Pierwszy się odezwałem:
– Tatusiu, dziękuję za dobre chęci i za to zdjęcie. Widocznie nie nadaję się na kolarza. Na ucznia też nie. Rower mi się nie należy. Ale ja już jestem inny. Przez tę straszną godzinę całe lenistwo ze mnie wylazło i już go nie ma. Już nigdy nie będę leniem. Tylko błagam o jakieś słowo albo chociaż o pół uśmiechu, albo sam nie wiem o co... A z tym rowerem... Czy mogę schować to zdjęcie i powiesić na półce na początku następnego roku szkolnego?

I tu się rozbeczałem jak jakiś niebohater. Ale nagle stało się coś dziwnego: cud, a może jakiś hokus-pokus z bajki. Tatuś się uśmiechnął i przytulił mnie. Tak mocno, że aż któraś kość zaczęła trzeszczeć. Powiedział:
– Dobrze. Ale czy wytrzymasz o rok dłużej?
– Jasne! Przecież jestem mężczyzną... – i zaraz dodałem – ... no, i od dzisiaj jestem dobrym uczniem!

Mamusia też się ślicznie uśmiechnęła i zapytała:
– Umiesz liczyć do trzech?
– No jasne!
– Bo z twojego lenistwa wyrosły trzy złe owoce. Po pierwsze: ten brzydki smutek, na szczęście już go nie ma. Po drugie: masz złe oceny, ale ich się już skreślić nie da. A po trzecie: ten biedny rower, szkoda, że tak długo będzie rdzewiał w sklepie.

Wtedy wpadłem na pomysł: ze szkolnym dziennikiem już nic się nie da zrobić, ale mój tatuś to nie dziennik i ma serce, dobre serce, aż trochę za dobre. Spróbuję. I spróbowałem:
– Tatusiu, a jakbym ja jeszcze coś dobrego zrobił, to może ten rower nie musiałby tak długo rdzewieć... Bo ja dużo dobrego potrafię robić.
– Właśnie nad tym myślę. A co potrafisz?
– Wszystko! Raczej prawie wszystko. Nawet potrafię takie rzeczy, których strasznie nie lubię, na przykład myć talerze.
– Dobrze. Jeżeli przez tydzień będziesz je mył i ani jednego nie rozbijesz, to zdjęcie roweru wróci na półkę.

Minął tydzień. Nie chcę się chwalić, ale wróciło. To nic, że zmięte, bo rower przecież nie będzie pomięty.

* * *

Kochane dzieci, smutna przygoda naszego „bohatera” dobrze się skończyła. To było w wyobraźni, ale mogło się każdemu przydarzyć naprawdę. A my pomyślmy teraz o innym Tatusiu, o wiele lepszym. Już wiecie, że chodzi o Pana Boga.

Gdy człowiek Pana Boga nie słucha i robi coś złego, to mówimy, że ten człowiek popełnił grzech. W każdym grzechu jest dużo zła, można policzyć do trzech, jak przed chwilą liczyła mamusia. Mamusia wyliczyła trzy nieszczęścia: brzydki smutek, złe oceny i biedny rower. Z grzechem jest podobnie.

Po pierwsze: w każdym grzechu zasmucamy Pana Boga, a jeśli grzech jest ciężki, to nawet Pana Boga całkiem wyrzucamy ze swojej duszy.

Po drugie: jakieś nieszczęście, którego naprawić nie potrafimy. Gdy – na przykład – pijak jechał nowym autem i wjechał w drzewo, to zamiast auta ma teraz złom. Skutek pijaństwa. To auto już nigdy nie będzie nowe.

Po trzecie: za grzech należy się kara. Za grzech ciężki człowiek pójdzie na zawsze do piekła, a za grzechy lekkie będzie musiał w czyśćcu długo czekać na niebo, jak na ten rower. Albo jeszcze na ziemi będzie cierpiał.

Czy jest na to jakiś sposób?

Na smutek Pana Boga jest sposób, najlepszy będzie Sakrament Pokuty, czyli Spowiedź święta. To jest cudowny wynalazek Pana Boga. Po dobrej Spowiedzi świętej Pan Bóg nie jest już smutny, a i ludzie wracają z kościoła uśmiechnięci.

A co z piekłem albo czyśćcem? Tak samo jak z rowerem: po wywiadówce miało roweru wcale nie być, a po przeprosinach okazało się, że będzie, ale o rok później i trzeba będzie czekać. Na dobrej Spowiedzi świętej Pan Bóg skreśla nam całkiem karę w piekle i część kary w czyśćcu i człowiek kiedyś pójdzie do nieba. Ale troszkę kary czyśćcowej zostaje i będzie trzeba jeszcze w czyśćcu posiedzieć i czekać tam na niebo.

Co znaczy słowo „odpust”? To jest sposób na skrócenie albo nawet na zupełne skreślenie tego kawałka kary czyśćcowej, który pozostał po dobrej Spowiedzi świętej. To się opłaci, jak tamto mycie talerzy, bo już nie będzie trzeba czekać w czyśćcu na niebo. Jeżeli Pan Bóg darował nam tę karę czyśćcową zupełnie, to taki odpust nazywa się zupełny.

Czasem dzieci pytają: „Jak zrobić ten odpust?” To nie tak się mówi. Odpustu się nie robi, tylko się go uzyskuje. No więc jak go uzyskać? To jest troszkę trudne. Tylko ludzie ciężko chorzy mają łatwiejszy sposób. Zdrowi muszą zrobić aż pięć rzeczy, jak pięć zadań do wykonania.

Ta liczba „pięć” się dziwnie powtarza, bo do dobrej Spowiedzi świętej warunków też jest pięć. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że u prawej ręki po to jest pięć palców, żeby każdy, idąc do Spowiedzi świętej, pamiętał o pięciu warunkach. A u lewej ręki też jest pięć, bo do uzyskania odpustu zupełnego trzeba pięć warunków, oczywiście innych niż tamte. Kiedyś zapytałem dzieci: „Dlaczego kura nie chodzi do Spowiedzi świętej?” Dzieci odpowiedziały: „Bo palców ma za mało!” Możliwe. I odpustu też nie uzyska.

Jakie są te warunki? Wyliczymy je liczbami, żeby żadnego z nich nie zgubić, ale one nie muszą być robione po kolei. (Mądre dzieci pewnie już zauważyły, że to jest trochę inaczej niż z warunkami dobrej Spowiedzi świętej, bo do Spowiedzi warunki muszą być po kolei. Widocznie prawa ręka jest trochę inna niż lewa.) No więc wyliczamy, a kolejność w tej wyliczance się nie liczy, można ją pomieszać:

1. Spowiedź święta. Tu będą potrzebne po kolei palce prawej ręki.

2. Komunia święta.

3.  Pomodlić się w intencjach, które pomyślał sobie Papież. Nie musimy wiedzieć, co pomyślał, bo to Papież ma pomyśleć, a my mamy się pomodlić. Pan Bóg wie, co Papież myśli, a my mamy tylko powiedzieć Panu Bogu, że ta modlitwa będzie w intencjach Ojca świętego. Można zmówić na przykład jedno „Ojcze nasz” i jedno „Zdrowaś, Mario”.

4.  Zmienić swoją duszę, jak zmienił nasz „bohater”, by odtąd nie kochać już żadnego grzechu, nawet najmniejszego. To jest trudne, bo każdy kocha jakiś grzech, chociaż nie chce się do tego kochania przyznać. Może tym kochanym grzechem jest lenistwo, a może łakomstwo, a może nawet jakiś grzech ciężki... Czasem takich ukochanych grzechów jest dużo... Co z nimi robić? Nic, bo po dobrej Spowiedzi świętej już ich nie ma. Teraz wystarczy ich nie kochać. Ktoś powiedział: „Obraziłem się na moje grzechy, wyrzuciłem z duszy i nigdy nie pozwolę im wrócić”. To właśnie tak się to robi.

5. Piąty warunek jest dziwny, bo Papież miał dużo pomysłów i dał nam wiele sposobów. Nas dzisiaj obchodzi miesiąc listopad. W listopadzie najprostszy przepis jest taki: pobożnie odwiedzić cmentarz i pomodlić się tam za zmarłych. Byle który cmentarz. Za byle których zmarłych. Ale te odwiedziny mają być pobożne, mamy iść na cmentarz, by się modlić, a nie, żeby się bawić, hałasować, biegać.

W miesiącu listopadzie mamy osiem takich dni, kiedy da się w ten sposób uzyskać odpust zupełny. Są to pierwsze dni listopada: od dnia pierwszego do dnia ósmego. Pewnie chcesz zapytać: „Na co mi osiem odpustów? Przecież mam tylko jedną duszę!” Nam to nie jest wcale potrzebne, bo te odpusty listopadowe nie są dla nas. One są po to, byśmy my ratowali zmarłych z czyśćca. Oni tam na to czekają. Codziennie możemy wyratować jednego zmarłego. Czyli ośmiu zmarłych czeka na nasz ratunek. Spowiedź święta wystarczy jedna na wszystkie te dni, a resztę warunków trzeba robić codziennie od nowa. Idąc na cmentarz powiedzmy po cichu Panu Bogu, kogo ze zmarłych będziemy dziś ratować.

Tyle radości było w domu naszego „bohatera”. A chodziło tam o rower, nie o niebo. Niebo jest o wiele ważniejsze. Odpusty są wielkim skarbem, bo mogę komuś otworzyć niebo. Ile będzie radości, gdy ośmiu ludzi będzie już w niebie! To będzie nasz prezent dla nich.

* * *

Na koniec jeszcze mały dopisek dla starszych.

W jednym dniu da się uzyskać tylko jeden odpust zupełny, nie licząc odpustu w niebezpieczeństwie śmierci.

Punkty 1., 2. i 3. są często nazywane „warunkami zwykłymi”.

Punkt 4. jest ukryty głęboko w duszy i dlatego nosi nazwę „dyspozycja”, a nie „warunek”. Jest nieodłącznym dodatkiem do „zwykłych warunków”, a więc powiedzenie „zwykłe warunki” oznacza zawsze te trzy warunki wraz ze wspomnianą dyspozycją.

Te cztery wymagania są zawsze (oprócz niebezpieczeństwa śmierci) takie same, a piąty warunek, nazywany „dziełem odpustowym” albo „pobożnym dziełem”, może być różny, bo Papież przewidział wiele możliwości. Warto z tego skorzystać, jeśli chcemy pomóc Zmarłym np. po dniu 8 listopada.

Oto przykłady pobożnych dzieł, za które można codziennie, w każdy dzień roku, uzyskać odpust zupełny dla siebie lub dla zmarłego. Oczywiście konieczne jest któreś jedno spośród poniżej podanych dzieł i ponadto zwykłe warunki (nr 1-4):

– Pobożne odmówienie cząstki Różańca świętego w kościele albo w rodzinie, w sposób ciągły, z rozważaniem tajemnic różańcowych.

–  Czytanie Pisma świętego, pobożnie i z należną czcią, przynajmniej przez pół godziny, z tekstu zatwierdzonego przed władzę kościelną.

– Adoracja Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, przynajmniej przez pół godziny.

–  Pobożne odprawienie Drogi Krzyżowej, z rozważaniem męki Pana Jezusa, przed stacjami prawnie erygowanymi, z przechodzeniem od stacji do stacji.

–  Pobożne odmówienie Koronki do Miłosierdzia Bożego przed Najświętszym Sakramentem (wystawionym w monstrancji lub obecnym w tabernakulum).

Jest też w ciągu roku wiele szczególnych dni, w których jeszcze inaczej można uzyskać odpust zupełny, oczywiście też pod zwykłymi warunkami. Okazje te są zwykle przypominane w ogłoszeniach parafialnych [...].

 

 

Warunki uzyskania odpustu zupełnego (  parafialnego)

Odpust zupełny jest darowaniem całej kary doczesnej za grzechy, które zostały już odpuszczone. Można go ofiarować za siebie lub za duszę jednego zmarłego, intencję tę należy określić przed uzyskaniem odpustu.

Aby uzyskać odpust zupełny, trzeba wykonać nie tylko pobożne dzieło, z którym związany jest odpust, ale ponadto tak zwane zwykłe warunki, które zawsze są takie same.

W jednym dniu można uzyskać odpust zupełny tylko raz. Konieczny jest stan łaski uświęcającej, przynajmniej pod koniec wykonywania określonych czynności.

Wypada, aby Spowiedź św. była najpierw. Jeśli chcemy w ciągu kilku dni uzyskać kilka odpustów zupełnych, to Spowiedź św. wystarczy jedna, jeśli tylko nie popełnimy grzechu ciężkiego. Pozostałe warunki trzeba wykonywać za każdym razem od nowa, a ich kolejność jest dowolna. Wypada, by były wykonane w jednym dniu.

Tym, którzy nie mogą spełnić warunków potrzebnych do uzyskania odpustu, np. chorym, może kapłan na Spowiedzi św. zmienić wszystkie warunki na inne.

Wyliczę teraz wszystkie warunki. Najpierw podam warunki „zwykłe” (tzn. zawsze takie same), a na końcu, w punkcie piątym – czynność, którą należy wykonać w Uroczystość Tytułu Kościoła, czyli po prostu w dniu odpustu parafialnego (w parafii św. Mikołaja w Bochni Odpust Różańcowy ma co roku takich dni osiem):

1. Spowiedź św. (może być kilka dni wcześniej).

2. Komunia św. (w dowolnej intencji).

3.  Modlitwa w intencjach wyznaczonych przez Ojca św. (nie musimy znać tych intencji, a odmówić możemy np. jedno „Ojcze nasz...” i jedno „Zdrowaś...”).

4.  Wyzbyć się przywiązania do wszelkich grzechów, nawet lekkich (jest to raczej stan duszy, a nie jednorazowa czynność do wykonania).

5. Pobożne nawiedzenie mającej swą uroczystość świątyni i odmówienie w jej wnętrzu modlitw: „Ojcze nasz...” i „Wierzę...”.

 

 

 

Odpust zupełny za zmarłych (  dotyczy miesiąca listopada)

Czym jest odpust i jak go uzyskać, pisałem w poprzednim numerze Zwiastuna Maryi. Warto sobie przypomnieć te zasady, Kościół św. daje nam bowiem okazję łatwego przyjścia z pomocą duszom zmarłych cierpiącym w czyśćcu. Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że odpust zupełny związany z listopadem możemy ofiarować tylko za zmarłych. W jednym dniu można uzyskać tylko jeden odpust zupełny, dla jednego zmarłego.

Konieczne są, jak zwykle, tzw. zwykłe warunki:

1.  Spowiedź św. (może być kilka dni wcześniej i jeśli nie popełnimy grzechu ciężkiego, to jedna wystarczy do uzyskania kilku odpustów zupełnych).

2. Komunia św. (w dowolnej intencji).

3. Modlitwa w intencjach wyznaczonych przez Ojca św. (np. jedno „Ojcze nasz...” i jedno „Zdrowaś...”).

4. Stan duszy wolny od przywiązań do wszelkich grzechów, nawet lekkich.

Pozostaje nam jeszcze tzw. dzieło obdarzone odpustem. Możliwości mamy dwie:

5.  Tzw. nawiedzenie kościoła, czyli pobożne odwiedzenie go z odmówieniem modlitw: „Ojcze nasz...” i „Wierzę w Boga...”. Wyznaczonym na to dniem jest dzień 2 listopada, ale odpust można uzyskać już 1 listopada po południu.

Albo:

5.  Pobożne odwiedzenie dowolnego cmentarza w celu przyjścia z pomocą duszom zmarłych i jakakolwiek modlitwa na cmentarzu za którychkolwiek zmarłych. Wyznaczonych dni jest osiem: od 1 do 8 listopada, a więc wyratować z czyśćca możemy osiem dusz, jeśli warunki 2–5 spełnimy codziennie.

Czy warto? Tego się dowiemy, gdy sami kiedyś będziemy w czyśćcu wyczekiwać pomocy...

 

Odpusty

Rozwiązanie

W mojej parafii zostało ogłoszone, że za pobożny udział w w nabożeństwie gorzkie żale i drodze krzyżowej można uzyskać odpust zupełny lecz nie wiem czy ksiądz zapomniał dodać że pod zwykłymi warunkami, czy tylko udział w tych nabożeństwach wystarczy do uzyskania odpustu?

Według KPK 1983 r.: „Tylko ten jest zdolny do uzyskania odpustu, kto został ochrzczony, nie jest ekskomunikowany i znajduje się w stanie łaski, przynajmniej pod koniec wypełniania przepisanych czynności” (kan. 996 § 1).
„Aby zaś podmiot zdolny do uzyskania odpustów rzeczywiście je uzyskał, powinien mieć przynajmniej intencję zyskania odpustu oraz wypełnić w określonym czasie i we właściwy sposób nakazane czynności, zgodnie z brzmieniem udzielenia” (kan. 996, § 2).
Z powyższej dyspozycji kodeksowej wynika, że osoba ochrzczona, nie ekskomunikowana, będąca w stanie łaski zyskuje odpust, gdy posiada taką intencję oraz wypełni w „określonym czasie i we właściwy sposób nakazane czynności, zgodnie z brzmieniem udzielenia”.


Według norm dotyczących uzyskiwania odpustów (Normae de Indulgentiis) w celu uzyskania odpustu należy wypełnić następujące warunki:

a) czyn przepisany do uzyskania odpustu (tzw. opus praescriptum) – np. nawiedzenie kościoła, pobożny udział w Drodze Krzyżowej;
b) odbyć spowiedź sakramentalną;
c) przyjąć Komunię eucharystyczną;
d) pomodlić się w intencjach Ojca św.;
e) wyzbyć się przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, nawet lekkiego.


W Polsce za pobożny udział w Gorzkich Żalach można zyskać odpust zupełny pod zwykłymi warunkami, tzn. spowiedź sakramentalna, przyjęcie Komunii eucharystycznej, modlitwa w intencjach Ojca św., wyzbycie się przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, nawet lekkiego.
W celu zyskania odpustu za pobożny udział w Gorzkich Żalach należy spełnić powyższe warunki niezależnie od tego czy zostały one przypomniane przez duszpasterza.
Jedna spowiedź sakramentalna wystarcza do zyskania wielu odpustów. Jedna Komunia św. i modlitwa w intencjach Ojca Św. wymagana jest do zyskania każdego odpustu z osobna. Wypada, aby przyjąć Komunię św. i pomodlić się w intencjach Ojca św. w dniu, gdy wykonuje się czyn przepisany do zyskania odpustu (np. udział w Gorzkich Żalach czy Drodze Krzyżowej).
Ks. Jerzy Bednarz

 

O  Różańcu

  Dni coraz krótsze, szare, chłodne i deszczowe, z drzew spadają liście: październik - najbardziej jesienny z miesięcy kojarzy się z początkiem roku akademickiego, ale także, a może przede wszystkim, z nabożeństwem różańcowym odprawianym w Kościele od 1883 roku decyzją papieża Leona XIII. Wielu z nas, w sposób szczególny młodym ludziom, różaniec może wydawać się anachronizmem. Pozornie to taka prosta modlitwa: powtarzanie Pozdrowienia Anielskiego, przeplatane Modlitwą Pańską i Chwała Ojcu przy jednoczesnym przesuwaniu paciorków na sznurku, dostępna dla każdego, a jednak na tyle trudna, że wielu się zniechęca w pracy nad skupieniem myśli, nad kontemplacją tajemnic różańcowych. Wiemy, jak odmawiać różaniec, ale warto przywołać historię jego kształtowania się na przestrzeni lat, aby pojąć i docenić jego wartość, a także wniknąć w jego głęboki sens.

   Nazwa "różaniec" oficjalnie określająca modlitwę od 1520 roku, pochodzi od róży i ogrodu różanego. Róża natomiast od wieków kojarzyła się z Maryją, była symbolem piękna, doskonałości i miłości Bożej Rodzicielki. Ogród różany to miejsce wyciszenia, skłaniające do kontemplacji i zachwytu nad Boskim stworzeniem. Kształtowanie się modlitwy różańcowej, jaką znamy dziś to długi i wieloetapowy proces.

    Powtarzalność modlitwy miała wyciszać i ułatwiać wzniesienie duszy do Boga i nie jest domeną jedynie chrześcijan. Pustelnicy zwykli byli używać kamieni lub patyków do odmierzania liczby powtórzonych modlitw. Kolejny charakterystyczny aspekt różańca to liczby: 10 (liczba powtórzeń Pozdrowienia Anielskiego przyporządkowana każdej tajemnicy) to liczba symbolizująca pełnię i doskonałość, 3 (trzy razy Zdrowaś Mario przed pierwszą tajemnicą każdej części) odnosi się do trzech cnót i Trójcy Świętej, a 150 (czyli liczba powtórzeń Zdrowaś Mario w trzech pierwotnych częściach różańca: radosnej, bolesnej i chwalebnej) reprezentuje 150 Psalmów Biblijnych, przez wieki niedostępnych dla nieumiejących czytać wiernych. Początkowo na rzemykach lub węzełkach powtarzano Ojcze nasz, ale w miarę rozpowszechniania się czci ku Najświętszej Maryi Pannie zaczęto recytować także pozdrowienie Archanioła Gabriela - w wersji Biblijnej, następnie dołączono pozdrowienie świętej Elżbiety. W drugiej połowie XIII wieku dodano imię Jezus, którego brak w oryginalnym pozdrowieniu świętej Elżbiety z Ewangelii św. Łukasza. Dopiero w końcu XV wieku Zdrowaś Mario zostało wzbogacone o drugą część (Święta Mario, Matko Boża.....) wyrażającą prośbę o opiekę w życiu doczesnym i w chwili śmierci.

  Legendarnym twórcą modlitwy różańcowej miał być święty Dominik, którego Matka Boża miała nauczyć tej modlitwy, jednak dzisiejsi naukowcy na podstawie wieloletnich badań różnych źródeł znacznie zmniejszają rolę tego świętego w powstawaniu modlitwy, przyznając jednocześnie, że był on krzewicielem powtarzalnej modlitwy w nawracaniu pogan.

   Różaniec ewoluował przez wiele lat, za przyczyną wielu osób powstawały różne jego wersje. Ważną postacią w procesie kształtowania się modlitwy różańcowej był błogosławiony Alanus de la Roche. Przygotował on wydany w 1475 roku psałterz zawierający sposób odmawiania modlitwy wraz ze szkicami przedstawiającymi sceny z życia Jezusa i Maryi, mające pomóc w rozważaniach podczas modlitwy. Podzielił 150 Zdrowaś Mario i 15 Ojcze nasz na 3 części: radosną (białą), bolesną (czerwoną) i chwalebną (złotą). 14 tajemnic było zgodnych ze znanymi nam dzisiaj, piętnasta była poświęcona apokalipsie. Dopiero w 1569 roku tę ostatnią tajemnicę poświęcono ukoronowaniu Matki Bożej.

   Bardzo istotnym wydarzeniem w rozwoju i popularyzacji różańca była zwycięska bitwa Świętej Ligi z Turkami pod Lepanto w 1571 roku. Tryumf chrześcijan w tej bitwie nazywany jest cudem różańcowym, ponieważ wierni w wielu miejscach modlili się na różańcu, aby Boża Rodzicielka uprosiła swoim czcicielom zwycięstwo. Po bitwie papież Pius V nadał Maryi tytuł Wspomożycielki Wiernych i ustanowił święto Matki Boskiej Zwycięskiej, nazywane też świętem Matki Bożej Różańcowej, które obchodzone jest 7 października.

  Warto też wspomnieć wybitną postać XVIII wieku, jezuitę i gorącego orędownika modlitwy różańcowej, św. Ludwika Marię Grignion de Montfort. Podkreślał on wartość różańca jako modlitwy medytacyjnej, zachęcał do odmawiania różańca w konkretnej intencji. Jego wskazówki mogą być dla nas tak samo pomocne jak były jemu współczesnym. Pisał bowiem: "Gdy to tylko możliwe, trzeba odmawiać różaniec na kolanach, ze złączonymi dłońmi, oplecionymi paciorkami przesuwanego w palcach różańca. (...) Ale różaniec można też odmawiać idąc lub pracując. Jeśli trudno znaleźć miejsce pozwalające jednocześnie wyrecytować pięć dziesiątek, można jedną odmówić w jednym miejscu, a kolejną w innym, w ten sposób udaje się odmówić cały różaniec w ciągu jednego dnia."[1]

  Istotną rolę w rozpowszechnieniu różańca miała sama Matka Boska, która w swoich objawieniach w XIX i XX wieku m.in. w La Salette, Fatimie i Gietrzwałdzie prosiła, aby wierni modlili się na różańcu o pokój i Boże miłosierdzie.

  Ostatnią innowacją różańca było wzbogacenie modlitwy przez papieża Jana Pawła II o tajemnice światła w 2002 roku. Tajemnice światła to: 1. chrzest Pański, 2. objawienie na weselu w Kanie Galilejskiej, 3. głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia, 4. przemienienie na górze Tabor i 5. ustanowienie Eucharystii. Papież zmienił też kolejność odmawiania poszczególnych części różańca: tajemnice radosne odmawiane są w poniedziałki i soboty, światła w czwartki, bolesne we wtorki i piątki, a chwalebne w środy i niedziele.

  Historia wielu narodów i wielu poszczególnych osób, cuda wyproszone na różańcu są doskonałą rekomendacją do włożenia trudu w codzienną medytację nad tajemnicami różańcowymi. Niech zachętą szczególnie w październiku staną się słowa Jana Pawła II wypowiedziane w czasie Światowego Dnia Młodzieży w 2003 roku: "Nie wstydźcie się odmawiać Różaniec sami, idąc do szkoły, na uniwersytet lub do pracy, na ulicy, w środkach transportu; przyzwyczajcie się odmawiać go między wami, w waszych grupach, ruchach i stowarzyszeniach; nie wahajcie się zaproponować jego odmawianie w domu"[2]